2006/11/29

Tańsze ksero w Bibliotece Narodowej

Ciekawa informacja pojawiła się na stronie serwisu Nauka w Polsce:



Biblioteka Narodowa w Warszawie zapłaciła karę za ograniczanie czytelnikom korzystania ze swoich zbiorów. Postępowanie w sprawie nieuczciwych praktyk konsumenckich prowadził Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK). Podobne zostało wszczęte przeciwko Bibliotece UMCS w Lublinie.



Według prezesa UOKiK, Cezarego Banasińskiego, Biblioteka Narodowa naruszyła prawo. Czytelnicy, którzy chcieli skopiować wypożyczone materiały, mogli to zrobić wyłącznie na terenie książnicy, po cenie wyższej, niż przeciętny koszt usługi ksero. Zdaniem Banasińskiego, zapewnienie uczciwego współzawodnictwa rynkowego, a przede wszystkim ochrona konsumentów jako słabszych uczestników rynku, jest sprawą priorytetową. Obowiązek ochrony zbiorów przed zniszczeniem nie jest wytłumaczeniem dla nieuczciwych praktyk.



Wysokość cen usług kserograficznych, świadczonych w gmachu głównym Biblioteki Narodowej w Warszawie, została zakwestionowana przez konsumentów. W lutym 2006 roku UOKiK wszczął w tej sprawie postępowanie. Jak informuje Małgorzata Cieloch z UOKiK, na terenie biblioteki oprócz punktów kserograficznych należących do niej znajdują się punkty obsługiwane przez „Mikrofilm-Service”. Czytelnicy są zmuszeni korzystać z usług tej firmy i płacić 45 groszy za jedną stronę A4.



Według UOKiK, porozumienie miedzy Biblioteką a firmą „Mikrofilm-Service” doprowadziło do wyeliminowania konkurencji cenowej z oczywistą szkodą dla czytelników. Prezes urzędu nałożył na strony porozumienia kary finansowe - ponad 5 tys. zł na Bibliotekę Narodową i ponad 2 tys. zł na „Mikrofilm-Service”. Sankcje tej wysokości mają pełnić funkcję prewencyjną – zakwestionowane praktyki należą bowiem do najpoważniejszych naruszeń prawa antymonopolowego.



Dyrekcja Biblioteki Narodowej nie odwołała się od decyzji urzędu. Oświadczyła jednak, że jest centralną książnicą kraju i do jej obowiązków należy przede wszystkim gromadzenie, opracowywanie oraz wieczyste archiwizowanie całego dorobku piśmienniczego wydawanego w Polsce. Obowiązki takie nakłada na Bibliotekę jej statut i regulacje prawne, definiowane przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Zbiory poddane są szczególnym rygorom dotyczącym ich udostępniania, a także przechowywania i konserwacji, które mają zapewnić gromadzonym w Bibliotece dokumentom maksymalnie długą żywotność.



Jak zaznacza sekretarz dyrekcji, Wojciech Tyszka, podpisanie umowy między Biblioteką a firmą „Mikrofilm-Service” podyktowane było wyłącznie troską o stan udostępnianych zbiorów. Władze biblioteki zapewniły, że pracownicy „Mikrofilm-Service” są odpowiednio przeszkoleni i dokładają wszelkich starań, by mechaniczne mikrouszkodzenia powstające przy kopiowaniu były jak najmniejsze.



Zdaniem dyrekcji Biblioteki, porównywanie ustalonej z firmą stawki za kopiowanie z cenami obowiązującymi na rynku nie ma większego sensu, ponieważ te ostatnie nie uwzględniają np. kosztów konserwacji powielanych zbiorów. Jak czytamy w oświadczeniu, w specyficznej sytuacji Biblioteki Narodowej cena ta wcale nie jest wygórowana, a już z pewnością nie ma na celu zwiększenia ewentualnych zysków Biblioteki. Ma ona natomiast, w ocenie dyrekcji, ograniczyć liczbę chętnych do skorzystania z usług kserograficznych, a przez to zapobiegać masowemu powielaniu zbiorów. Doprowadziłoby to bowiem do ich szybkiego zniszczenia, ze szkodą dla podstawowej funkcji Biblioteki.



Pomimo opłacenia kary nałożonej przez UOKiK, Biblioteka podtrzymała swoje stanowisko o pierwszeństwie względów bezpieczeństwa zbiorów nad wszelkimi innymi. Dyrekcja zdecydowała jednak o podjęciu działań mających zmienić zakwestionowany przez UOKiK stan rzeczy.



PAP – Nauka w Polsce, Agnieszka Uczyńska

2006/11/14

poezja niejawna

Obchodzimy dziś osobliwą rocznicę. Mianowicie dwa lata temu Minister Obrony Narodowej Janusz Zemke wydał rozporządzenie "w sprawie trybu udzielania żołnierzom w czynnej służbie wojskowej zezwoleń na rozpowszechnianie rezultatów ich działalności naukowej, literackiej, artystycznej lub publicystycznej, zawierających informacje niejawne". Rozporządzenie to odnosi się do takich przypadków w których utwór wykonany przez żołnierza w służbie czynnej, zawiera informacje niejawne. Z przyczyn oczywistych utwór taki nie może być rozpowszechniony. Co jednak począć, jeśli żołnierz chce podzielić się swoim utworem z szerszą publicznością? W takim wypadku należy zwrócić się do Ministra Obrony Narodowej o zgodę na publikację tego utworu. Podmiotami uprawnionymi do wnioskowania o taką zgodę są


- żołnierz w służbie czynnej, będący autorem utworu


- dowódca jednostki w której służy autor


- redaktor naczelny czasopisma mającego zamiar opublikować utwór


- wydawca mający zamiar opublikować utwór


- przedsiębiorca (zapewne chodzi o właściciela autorskich praw majątkowych, lub przedsiębiorcę mającego zamiar takie prawa nabyć)



Ze względu na ograniczenia w dostępie do informacji niejawnych wydaje się, że wnioski najczęściej powinny wpływać od dwóch pierwszych podmiotów. We wniosku poza określeniem wnioskodawcy należy podać miejsce służby autora (jednostka, lub jednostka organizacyjna w ramach struktur Wojska Polskiego). Należy także określić o jaki utwór chodzi i które jego elementy zawierają informacje niejawne. Ostatecznie należy wskazać na sposób i warunki rozpowszechniania utworu.



Wniosek składa się co prawda do Ministra Obrony Narodowej, lecz na ręce jego pełnomocnika do spraw ochrony informacji niejawnych. Opiniuje on wniosek i przekazuje Ministrowi w terminie 30 dni. Minister podejmuje ostateczną decyzję w ciągu 90 dni od daty złożenia wniosku. Tak więc na podjęcie decyzji ma conajmniej 60 dni. Decyzja może polegać na wydaniu zezwolenia na rozpowszechnienie utworu, bądź na odmowie wydania takiego zezwolenia. Decyzja jest przekazywana nie tylko autorowi, ale także pełnomocnikowi Ministra do spraw ochrony informacji niejawnych. W przypadku gdy wnioskodawcą nie był autor, decyzję otrzymuje także wnioskodawca.



Rozporządzenie zostało wydane 5 listopada 2004 r. Opublikowane zostało w Dzienniku Ustaw z 18 listopada 2004 r. i weszło w życie 3 grudnia 2004 r. Treść rozporządzenia zapisana w formacie PDF dostępna jest na stronie Sejmu.



Czytając to rozporządzenie zacząłem się zastanawiać czy popularne przed wojną żurawiejki przypadkiem nie ujawniały informacji niejawnych? (link)

2006/11/04

Dywizjon Szkolny Żandarmerii

Po początkowym okresie improwizacji szkolenia żandarmerii, utworzono jeden centralny ośrodek w Grudziądzu. W praktyce pomniejsze kursy organizowano także w innych miastach. Funkcjonująca w ten sposób od 1920 roku Centralna Szkoła Żandarmerii Wojskowej przeszkoliła cały korpus oficerski i starszych podoficerów zawodowych tej służby. Zakończenie realizacji planu szkolenia zbiegło się w czasie ze zmianami organizacyjnymi w całej żandarmerii wojskowej. Szkoła przeszła gruntowne zmiany w zakresie realizowanych zadań i programu szkolenia. W konsekwencji zmiany te zostały w kwietniu 1927 przypieczętowane zmianą nazwy, zgodną z nowo przyjętą terminologią. Centralną Szkołę Żandarmerii Wojskowej przemianowano na Dywizjon Szkolny Żandarmerii. Nowym dowódcą został ppłk Wojciech Stepek, a zakres szkolenia poszerzył się o cztery nowe kursy, w tym jeden dla oficerów rezerwy żandarmerii. Był to pięciomiesięczny kurs aplikacyjny dla oficerów innych rodzajów broni, sześciomiesięczny kurs dla oficerów rezerwy żandarmerii, siedmiomiesięczny kurs doszkalający dla podoficerów zawodowych żandarmerii, pięciomiesięczny kurs dla szeregowych żandarmerii.

2006/11/02

Znak absolwentów Centrum Wyższych Studiów Wojennych


W listopadowym numerze "Odkrywcy" ukazał się mój artykuł na temat znaku absolwentów Centrum Wyższych Studiów Wojennych.

---
Znak absolwentów Centrum Wyższych Studiów Wojennych; Odkrywca nr 11(94); listopad 2006 (ISSN 1505-6104)

2006/11/01

Wikipedia toleruje naruszanie praw autorskich

Czy Wikipedia łamie prawa autorskie?



Punktem wyjścia do napisania tego tekstu był przypadek plagiatu jaki popełniono w Wikipedi na mojej pracy pod tytułem "Struktura i system kształcenia jazdy i kawalerii w II RP". Miałem przy tej okazji szansę prześledzić jak w praktyce wygląda ochrona praw autorskich w Wikipedii. W drugiej połowie 2005 roku użytkownik Wikipedii podpisujący się psełdonimem Buli, skopiował istotny fragment treść mojej pracy i umieścił ją pod hasłem "Centrum Wyszkolenia Kawalerii" (link). Ten sam użytkownik skopiował istotny fragment mojego artykułu "Szkoła Podchorążych Sanitarnych" i umieścił go pod hasłem "Centrum Wyszkolenia Sanitarnego" (link). Użytkownik Buli nie umieścił nawet oryginalnych tekstów w bibliografi haseł.



Zgłoszenie zauważonego plagiatu spotkało się z natychmiastową i bardzo życzliwą reakcją użytkownika lotan. Niejako reprezentując Wikipedię podjął korespondencję i starał się pomóc w rozwiązaniu problemu. Jednak reakcją na informację o tym, że dwa artykuły są plagiatami nie było ich usunięcie. Zostały one jedynie oznaczone jako teksty podejrzane o naruszenie praw autorskich. W praktyce oznaczenie takie nic nie zmienia, bowiem nadal dochodzi do naruszenia praw autorskich.



Jaki jest zakres naruszeń?



Zobaczmy jaki był zakres tych naruszeń. Pierwszą i najistotniejszą kwestią była ingerencja w autorskie prawa osobiste, czyli uznanie autorstwa. Każde hasło posiada osobną kartę z listą autorów. Na karcie obu haseł, jako autor skopiowanego tekstu, wymieniony jest użytkownik Buli. (link1) (link). Informacja ta nie została skorygowana po dziś dzień. Domyślam się, że wynika to z ograniczeń technicznych samego systemu stron Wikipedii. Widać więc, że przy jego projektowaniu nie pomyślano o możliwym naruszeniu praw autorskich; a przez następne pięć lat istnienia serwisu nie zadano sobie trudu by ten błąd poprawić.



Drugi poważny problem dotyczy autorskich praw majątkowych. Hasła umieszczone są na stronie bez zgody ich właściciela. Jednak znacznie bardziej niebezpieczne jest to, że Wikipedia udostępnia je na szczególnej licencji. Zezwala ona na kopiowanie treści z zastrzeżeniem iż pochodzą z Wikipedii. W efekcie może się okazać, że osoba trzecia, zachęcona taką licencją, opublikuje treść z której autor chciał by czerpać korzyści na podstawie autorskich praw majątkowych. Co więcej, wobec niemożności wykrycia sprawcy plagiatu (problem zostanie opisany dalej), istnieje możliwość skopiowania treści na strony Wikipedii, a następnie opublikowania ich na licencji Wikipedii. W ten sposób nieuczciwy wydawca mógłby zmniejszyć swoją odpowiedzialność wobec właściciela autorskich praw majątkowych.



Czy da się wykryć autora naruszeń?



Pytanie to zostało postawione użytkownikom listy dyskusyjnej Wikipedii w związku z ze sprawą omawianych haseł. Odpowiedzi udzielił użytkownik Juliusz (link)



"Zachowanie się wikipedysty, czerpiącego jak ze swojego - z cudzych


tekstów jest ze wszech miar naganne i godne potępienia. Niestety jednak


jedyne, co możemy mu zrobić, to wkleić {{test-NPA}} na stronę dyskusji,


a w najgorszym razie zablokować mu dostęp do edytowania wikipedii. Żaden


z tych ruchów jednak nie jest trwały, bo on może to nasze ostrzeżenie


najzwyczajniej w świecie zignorować, a edytować po zblokowaniu może z


innego IP i/lub pod innym nickiem do woli."



Co prawda część użytkowników podpisuje się swoim imieniem i nazwiskiem, to jednak większość pozostaje anonimowa i tworzy pod psełdonimami. Jedyne informacje jakie udało mi się znaleźć na temat Buli, pochodziły z jego karty użytkownika (link). Dowiedziałem się, że jest historykiem i ma dwójkę dzieci. Niestety nie jest to wystarczająca wiedza, żeby go zidentyfikować. Gdybym więc chciał, nie był bym w stanie wyciągnąć konsekwencji wobec sprawcy naruszeń. Zastanawiało mnie więc, czy Wikipedia wyciągnie konsekwencje wobec wirtualnego Buli. Jak się okazało nie poniósł ona żadnych konsekwencji. Pomimo iż możliwe było zablokowanie konta nie skorzystano z tej możliwości. Wydaje się, że choćby dla celów wychowawczych warto napiętnować takie zachowania jakich dopuścił się użytkownik Buli. Najwyraźniej Wikipedia zadowoliła się oświadczeniem umieszczonym na karcie użytkownika, w którym Buli napisał (link)



"Ogłaszam wycofanie się z Wikipedii, gdyż wielokrotnie naruszyłem NPA, czyli jedną z podstawowych zasad Wiki. Dla początkujących wikipedystów daję radę, żeby tego nie robili, gdyż prawda wcześniej czy później i tak wyjdzie na jaw. Powodzenia dla pozostałych!!! Buli."



(NPA - naruszenie praw autorskich)



Sprawa jednak przycichła i niecały tydzień później oświadczenie zniknęło z karty użytkownika (link). Czy spowodowało to jakąś reakcję ze strony Wikipedii? Nie! W ten sposób użytkownik Buli zrozumiał, że naruszanie praw autorskich nie budzi aż tak wielkiego zainteresowania i pomimo deklaracji wrócił do edycji haseł na Wikipedii (link). W niecały miesiąc po wycofaniu się ze względu na naruszenia praw autorskich umieścił na swojej karcie użytkownika link do strony z której wynika, że to on jest autorem tekstów które w istocie są plagiatami (link). Czy spotkało się to z reakcją ze strony Wikipedii? Nie! Reakcji tej brak, pomimo iż wszystkie te informacje umieszczone są na stronach Wikipedii.



Co dalej?



Żeby prześledzić co dzieje się z plagiatem na stronach Wikipedii, kiedy już zostanie wykryty zdecydowałem się dwa odmienne kroki w stosunku do wspomnianych tekstów. W przypadku hasła "Centrum Wyszkolenia Sanitarnego" wyraziłem zgodę na jego publikację na stronach Wikipedii. W przypadku hasła "Centrum Wyszkolenia Kawalerii" zgody takiej nie wyraziłem. Jak potoczyły się sprawy?



"Centrum Wyszkolenia Kawalerii" (link)


Wyrażenie zgody na publikację nie oznaczało, bo oznaczać nie mogło zrzeczenia się autorstwa tekstu. Pomimo tego na stronach Wikipedii to użytkownik Buli nadal widnieje jako autor tekstu (link). W zasadzie poza pozyskaniem mojej zgody na publikację Wikipedia nie zrobiła nic, aby choćby zmniejszyć zakres naruszenia. Co więcej, zdjęto informację o naruszeniu praw autorskich. Można by więc wnioskować, że na Wikipedii utożsamia się prawa autorskie jedynie z majątkowymi prawami autorskimi zapominając o równie istotnych prawach osobistych autora.



"Centrum Wyszkolenia Kawalerii" (link)


Pomimo braku zgody na publikację mojego tekstu do dziś znajduje się on na stronach Wikipedii, a jego autorstwo przypisane jest użytkownikowi Buli (link). Sytuację taką nie można nazwać inaczej niż skandalem. Szczególnie wobec technicznej możliwości usunięcia tekstu pochodzącego z mojej pracy.



W efekcie okazuje się, że pomimo podniesienia problemu naruszenia praw autorskich Wikipedia ograniczyła się do pozyskania odemnie zgody na publikację fragmentu ze skopiowanych tekstów. Nie zaniechano naruszania prawa do autorstwa. Nie zaniechano naruszania autorskich praw majątkowych w stosunku do treści na publikację których nie wyraziłem zgody. Nie wyciągnięto konsekwencji wobez użytkownika, który dopuścił się plagiatu. Jedyny wniosek jaki może płynąć z takiego zachowania, to podejrzenie że Wikipedia toleruje naruszanie praw autorskich.